- <Witamy w agencji matrymonialnej> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [2]
- Esej, który w zabawny sposób przedstawia proces ulepszania ideału partnera w oparciu o doświadczenia z randkami. Proces poszukiwania osoby pozytywnej i dobrze komunikującej się jest fascynująco przedstawiony.
Zaproszenia ślubne od przyjaciół
Zwiększanie liczby lat spędzonych w singielstwie? To łatwiejsze niż myślisz.
Ciężko pracuję, od czasu do czasu chodzę na randki w ciemno, a jak się nie udaje, to wypełniam czas różnymi hobby.
Dbam o dietę i zmieniam styl ubierania. W ten sposób, po jednej lub dwóch nieudanych próbach w roku, nagle okazuje się, że świeczka na torcie urodzinowym znowu się zwiększyła.
„Hej, kochani, ustaliłam datę!”
Była zima, grudzień, tuż przed końcem roku.
Nawet nie wiedziałam, że ta przyjaciółka w ogóle się z kimś spotyka, a tu nagle ogłasza, że ustaliła datę ślubu.
Byłam tak zaskoczona, że nawet zapytałam, czy przypadkiem nie jest w ciąży.
Okazało się, że po 100 dniach znajomości otrzymała oświadczyny.
„Ojej, ja też dostałam zaproszenie.”
„Naprawdę? Ja też w przyszłym roku ustalam datę.”
29 lat. Jakby się umówiły, moje przyjaciółki zaczęły wychodzić za mąż co kilka miesięcy.
Z ośmiu osób, tylko trzy z nas zostały singielkami, w tym ja.
Myślałam, że około trzydziestki też się ożenię.
Byłam przekonana, bez cienia wątpliwości, że to naturalny bieg wydarzeń.
Niepokój, że wszyscy dookoła biorą śluby, a ja zostaję w tyle. Napięcie, presja.
Ale nie chciałam, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział.
Nie znoszę tego powiedzenia: „Na każdego znajdzie się para”.
Czy moja druga połówka w ogóle mieszka w Warszawie? A może gdzieś za granicą? Czy w ogóle się urodziła?
Kiedy widziałam idących ulicą zakochanych, zastanawiałam się, dlaczego oni mają swoją drugą połówkę, a ja nie. To było niesprawiedliwe.
Nie jestem zwolenniczką samotnego życia. Nie mam ochoty na to, żeby wspaniale żyć w pojedynkę.
Chciałam spotkać kogoś, kogo pokocham, założyć rodzinę i mieć urocze dzieci.
Tak jak to wielkie kłamstwo, że na studiach schudniesz, tak i to, że z wiekiem naturalnie się ożenisz, okazało się nieprawdą.
A co gorsza, nie mogłam złapać bukietu od przyjaciółki.
To miejsce przypadło innej przyjaciółce, która wkrótce potem wzięła ślub.
Starsze panny, które przekroczyły czterdziestkę, płakały z samotności po wypiciu alkoholu,
a następnego dnia żyły normalnie. Zamiast pocieszać, udawały, że nic się nie stało.
Przyjaciółki, które brały ślub, zapewniały mnie, że wkrótce spotkam kogoś fajnego.
Tej zimy, kiedy otrzymałam 4 zaproszenia ślubne naraz, bardzo płakałam.
Nie mogę wiecznie się załamywać. Co we mnie jest złego? Po prostu jeszcze nie spotkałam odpowiedniej osoby.
Uważałam, że jestem na tyle dobra, że nikt nie będzie musiał przepraszać za to, że mnie przedstawia.
Zrezygnowałam z udawania, że mi to obojętne, i zaczęłam prosić znajomych o pomoc w znalezieniu partnera.
Żeby mi kogoś przedstawili, kogoś fajnego.
Reakcje były pozytywne. Wszyscy starali się znaleźć mi kogoś na randkę, nawet przez kilka osób pośredniczących.
Witaj w biurze matrymonialnym
Komentarze0