- <Witamy w Biurze Matrymonialnym> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [18]
- Historia kobiety, która zastanawia się, czy poprzez biuro matrymonialne może znaleźć prawdziwą miłość i zapisuje modlitwę o partnera.
Kobiety i wiosenna melancholia
Najtrudniejsze w korzystaniu z usług agencji matrymonialnych było dla mnie
rozróżnienie, czy druga strona naprawdę mnie lubi i nie chce mnie stracić,
czy po prostu uważa, że jestem w odpowiednim wieku, całkiem niezła i ogólnie odpowiednia do ślubu.
Wygląd, sytuacja finansowa, wykształcenie.
Ci, którzy mieli jasno sprecyzowane potrzeby, podejmowali decyzje o ślubie w sposób prosty i klarowny.
Ja nie mogłam się na to zgodzić, a moja romantyczna wizja małżeństwa, jako naturalnej konsekwencji miłości i związku,
nie pozwalała mi zaakceptować kompromisu, przez co cały proces był dla mnie jeszcze bardziej męczący.
Z upływem czasu minął rok od podpisania umowy, a kierownik zespołu ds. dopasowań stwierdził, że nie wytrzyma dłużej i
zaproponował mi kontynuowanie znajomości pod warunkiem, że w przypadku zawarcia małżeństwa, czyli otrzymania zaproszenia na ślub, otrzyma wynagrodzenie za pomyślne skojarzenie.
Nie miałam nic do stracenia, więc zgodziłam się na tę propozycję.
W telewizji roiło się od programów randkowych, takich jak „Jestem singlem”, „Rozwodnicy”, „Przemiana miłości”, „Piekło singli” itp.
Ludzie oglądali je z fascynacją, odczuwając zastępcze spełnienie i tworząc iluzje.
W moim otoczeniu panował prawdziwy „syndrom Yoon Nam-gi” z programu <Rozwodnicy 2>,
a wszyscy narzekali, dlaczego tacy mężczyźni nie pojawiają się w ich życiu.
Wiosna zawsze napawała mnie radością i ekscytacją, ale od kilku lat zaczęłam odczuwać z jej powodu smutek.
Czyżbym cierpiała na wiosenną melancholię?
Mówi się przecież, że kobiety cierpią na wiosenną melancholię, a mężczyźni na jesienną.
„Pomyślałam o tym, dlaczego tak się dzieje i chyba wiem. Wiosna to czas nowego początku, a ja nie zmieniłam się w niczym szczególnym, a zapewne nic się nie zmieni w przyszłości.
„Ach… tak po prostu starzeję się” – to chyba jest powód mojego smutku.”
„Nawet jeśli powiesz, że ciągłe poznawanie nowych ludzi jest w porządku, to i tak jest to stresujące.
Ludzie się zmieniają, ale sytuacje i rozmowy są podobne, więc i ty się zmęczysz.”
Moja najlepsza przyjaciółka powiedziała, że wszystkie historie z moich spotkań z różnymi ludźmi wystarczą na całą książkę i pocieszała mnie, widząc jak coraz bardziej się wyczerpuję w poszukiwaniu partnera.
A teraz naprawdę piszę.
W tym okresie, kiedy zaczynałam się wyczerpywać, w końcu zaakceptowałam rzeczywistość, którą dotąd chowałam głęboko w sercu i nie chciałam uznać.
Aha, chyba naprawdę muszę żyć sama.
Witamy w agencji matrymonialnej
Komentarze0