- <Witamy w agencji matrymonialnej> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [20]
- Historia kobiety, która zamiast planować ślub, planuje swoją przyszłość jako singielka. Pokazuje, jak radzi sobie z wyzwaniami związanymi z niezależnością, przygotowaniami do starości, inwestowaniem i prowadzi pozytywne życie.
Poniedziałek, godzina 19:00
Kontakty z kierownikiem zespołu ds. dopasowywania, który najwyraźniej chciał mnie wydać za mąż, aby zaspokoić swoją dumę, pojawiały się regularnie, choć nie za często.
Miałam wrażenie, że nie chodzi tylko o premię, ale że jest to coś bliskiego obsesji.
Czekałam na odpowiedni moment, aby powiedzieć mu, że powinien zrezygnować z tej rywalizacji.
Nagle, po długim czasie, przysłał mi profil kogoś, kogo chciał mi polecić.
Mieszkał niedaleko, był wyższy ode mnie i różnica wieku wynosiła zaledwie 2 lata.
Zazwyczaj, gdy różnica wieku była niewielka, mężczyźni mnie odrzucali, więc
bez większych oczekiwań odpowiedziałam: „Jeśli on wyrazi zgodę, to się spotkam”.
Okazało się, że on również wyraził zgodę i zapytał o dogodny termin spotkania. Dziwne?
„Proszę sprawdzić, czy poniedziałek wieczorem byłby dla pana dogodny”.
Nie chciałam czekać do weekendu, po prostu chciałam się szybko spotkać i zakończyć sprawę.
I tak, w poniedziałek o 19:00, umówiliśmy się w kawiarni w pobliżu Hongdae.
Lato zbliżało się wielkimi krokami, a wraz z nim upały, po których przyszła ochłoda w postaci deszczu.
Starannie się umalowałam i zaraz po pracy wsiadłam w metro, jadąc na miejsce spotkania.
Dotarłam 15 minut wcześniej, otworzyłam drzwi kawiarni i zdziwiłam się, widząc tylko jednego klienta.
W tak cichej atmosferze miałam wrażenie, że barista usłyszy całą naszą rozmowę, co było trochę krępujące.
Rozejrzałam się po wnętrzu, próbując znaleźć odpowiednie miejsce, i ostatecznie usiadłam przy stoliku w kącie.
Niemal natychmiast usłyszałam powiadomienie o wiadomości.
„Dzień dobry~! Jestem OOO, z którym miał pan/pani się spotkać. Kawiarnia jest niesamowicie cicha.
Gdy pan/pani dotrze, będzie tu tylko ja, więc łatwo mnie będzie znaleźć. Proszę przyjść bez pośpiechu!”
Co? Już dotarł? To znaczy…
„O, właśnie weszłam, chyba wiem, kto pan jest”
Szybko odpisałam i zabrałam torebkę, podchodząc do mężczyzny siedzącego przy oknie.
„Dzień dobry.”
Wymieniliśmy się imionami i powitaliśmy.
Pierwsze wrażenie, które na mnie zrobił, to jego naprawdę duże oczy, schludny wygląd i elegancja.
Ze względu na obowiązek noszenia maseczek, dopiero po złożeniu zamówienia na napoje mogliśmy je zdjąć i
zobaczyć swoje twarze.
Szczerze mówiąc, maseczki uświadomiły mi, jak ważna jest dolna część twarzy.
Nie zdawałam sobie sprawy, że w Korei jest aż tylu ludzi z pięknymi oczami.
Dlatego zdarzało mi się być zaskoczoną lub rozczarowaną, gdy ktoś zdejmował maseczkę.
Och, miły i młody wygląd!
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Ileż to czasu minęło odkąd spotkałam kogoś, kto zrobił na mnie tak pozytywne pierwsze wrażenie!
Nie zadawał nietaktownych ani dziwnych pytań, a rozmowa z nim była po prostu przyjemna.
Opowiadaliśmy o swoich zainteresowaniach sportowych, o tym, czym się zajmujemy w wolnym czasie, o podróżach.
O pracy, o ulubionych potrawach.
Mieliśmy podobne zainteresowania i spojrzenie na świat, czy też sposób myślenia?
Płynnie przechodziliśmy od jednego tematu do drugiego, rozmawiając o różnych rzeczach, gdyby nie to, że zapytał, czy jestem głodna,
to pewnie nie zdałabym sobie sprawy, ile czasu minęło.
Przecież akurat w tym momencie najgorsze, co mogło się stać, to wyjście na obiad.
Ostatecznie nie zjedliśmy obiadu, ale umówiliśmy się na następne spotkanie i po ponad 2,5 godzinach rozmowy się pożegnaliśmy.
W drodze do domu byłam podekscytowana i napisałam wiadomość do przyjaciółki.
„Spotkałam kogoś fajnego na randce w ciemno! Mamy podobne gusta i wydaje mi się sympatyczny.”
„Ojej, ojej”
„Spotkaliśmy się o 19:00 i rozmawialiśmy do teraz”
„Tak trudno jest spotkać kogoś, kto nam się podoba!! Wydaje się fajny!!”
„Zapytał, czy mogę mu napisać, więc powiedziałam, że tak. Wygląda na to, że on też jest zainteresowany.
Jest miły i spokojny. Ja jestem nim zachwycona. Może to dlatego, że przestałam się spinać?
Naprawdę niczego się nie spodziewałam. Myślałam tylko, że wypiję kawę przez godzinę…”
„Tak, ja też tak miałam.”
„Wydaje mi się, że zaczęliśmy się w sobie zakochiwać. Nawet jeśli nic z tego nie będzie, to takie uczucie jest zawsze miłe.”
„To zastrzyk energii. Mam nadzieję, że okaże się cudownym człowiekiem!!”
Byłam bardzo szczęśliwa, gdy otrzymałam od niego wiadomość z pytaniem, czy dotarłam do domu, ale postanowiłam się uspokoić.
To mogła być tylko grzecznościowa wiadomość, takie sytuacje zdarzały się już wiele razy.
Następnego ranka, w drodze do pracy, przysłał mi wiadomość i zaproponował kolejne spotkanie.
W czasie przerwy obiadowej i po pracy nie zapominał o krótkich wiadomościach z zapytaniem, jak mi mija dzień.
Wreszcie zaczęliśmy się oficjalnie „spotykać”.
Witamy w agencji matrymonialnej
Komentarze0