![translation](https://cdn.durumis.com/common/trans.png)
To jest post przetłumaczony przez AI.
<Witamy w agencji matrymonialnej> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [11]
- Język pisania: Koreański
- •
-
Kraj referencyjny: Korea Południowa
- •
- Życie
Wybierz język
Tekst podsumowany przez sztuczną inteligencję durumis
- Zawahałem się z powodu uprzedzeń i niepewności dotyczących agencji matrymonialnych, ale po bolesnym rozstaniu postanowiłem dołączyć do agencji matrymonialnej, aby móc prawdziwie zakochać się.
- Wybrałem system dopasowywania, który spełniał moje realistyczne standardy i obiektywne oceny, i byłem zadowolony z możliwości poznania drugiej osoby w prawdziwej randce w ciemno bez zdjęć.
- Wkroczyłem właśnie w nowy świat agencji matrymonialnej i z niecierpliwością czekam na to, kogo poznam w przyszłości, odczuwając mieszankę oczekiwania, ekscytacji i napięcia.
Myślałam, że jeśli to się uda, to wyjdę za mąż, ale moja mama jest zmartwiona.
Starsza siostra i jej mąż, którzy świętowali randkę swojej siostry, wypili trochę zbyt dużo „kimchi-soju”, a teraz wstydzą się i wysyłają pocieszenie.
Mówią, że nie chcą, żebym moja siostra spotykała się z kimś, kto ma takie problemy psychiczne.
Nawet mój tata, który nigdy nie ingerował w moje sprawy miłosne, wydawał się patrzeć na mnie ukradkiem.
„Wydaje się, że wszyscy czegoś nie rozumieją. Nie byłam aż tak zauroczona tym facetem.
Oczywiście, podobał mi się. Traktował mnie jak księżniczkę.
A, pomyślałam, że to może być dobry związek, ale teraz się tak potoczyło.”
Nie byłam smutna, ale czułam się głupio i zirytowana.
Nie, byłam wściekła.
Po ponad pół roku osoba, która zorganizowała randkę, opowiedziała mi o prawdziwych przyczynach.
Jak się spodziewałam, usłyszałam, że czytanie chiromantyczne nie wróżyło dobrze i dlatego tak się potoczyło.
Powiedziała, że od razu po tym wydarzeniu nie chciała mi powiedzieć prawdy, żeby mnie nie zranić.
Usłyszałam tę historię i śmiałam się tak długo, że nie mogłam przestać.
Uważajmy, że to duchy przodków mi pomogły. Co by było, gdybym spotykała się z nim dłużej i zakochała się?
Nawet kiedy kogoś poleci mi zaufany znajomy, zdarzają się tacy idioci.
„Więc przyszłaś.”
„Tak, pomyślałam, że lepiej wybrać sprawdzony sposób niż ryzykować.”
Kobieta z długimi prostymi włosami siedziała naprzeciwko mnie przy małym stoliku i słuchała mojej historii, a potem westchnęła.
„Naprawdę ciężko pracowałaś.”
Witamy w agencji matrymonialnej
Dlaczego przyszłaś dopiero teraz?
Biuro matrymonialne. Innymi słowy, agencja matrymonialna. To miejsce, które nadal skrywa wiele tajemnic.
Mimo że jest to rynek o dużym potencjale, trudno znaleźć obiektywne opinie na temat tego sektora.
To dlatego, że coraz więcej młodych ludzi woli żyć samotnie, ciesząc się życiem, zamiast walczyć o partnera.
Chociaż wiele osób chciałoby przekroczyć próg tego miejsca w poszukiwaniu partnera, niełatwo podjąć ostateczną decyzję.
Czy nie czujesz się trochę nieszczęśliwy, że musisz płacić za randki?
A może czujesz, że to narusza naturalność ludzkich relacji?
Szczerze mówiąc, najważniejsze jest to, że czujesz się urażony swoją dumą.
W zimie, kiedy myślałam, że w wieku 35 lat stanę się wiecznym singlem, przeżyłam rozstanie, które mnie całkowicie zszokowało.
Najbardziej żałowałam tego, że mój romans dopiero się zaczął, a już musiałam wrócić do bycia singielką.
Zamiast błagać znajomych, żeby mi kogoś przedstawili i być w niewygodnej sytuacji,
postanowiłam, że lepiej będzie poszukać kogoś w wiarygodnej agencji.
Zdecydowałam się, ale gdzie iść?
W Korei Południowej jest o wiele więcej agencji matrymonialnych, niż się wydaje.
Od dużych firm, które reklamują się wszędzie, po małe firmy.
Przeglądałam opinie o agencjach matrymonialnych i zastanawiałam się, gdzie iść.
Kobiety rządzą wiekiem, a mężczyźni – pracą i majątkiem. Nie jest źle pójść tam, zanim będzie za późno.
Nie polecam tego, jeśli nie jesteś gotowy na psychiczne cierpienie.
Jeśli jesteś w stanie obiektywnie ocenić siebie, to nie ma problemu.
Lepiej dołączyć do klubu zainteresowań niż wydawać na to pieniądze.
Połowa opinii była pozytywna, a połowa negatywna. Większość z nich była po prostu reklamą, więc trudno było znaleźć obiektywne informacje.
Jednak doszłam do wniosku, że im więcej członków, tym większe prawdopodobieństwo spotkania przeciętnych ludzi.
Wykluczyłam z listy duże firmy, które preferują 20- i 30-latków. Bałam się, że zostanę zraniona.
Wybrałam dużą firmę, która przyciąga głównie 30- i 40-latków, i umówiłam się na spotkanie.
Po wejściu do biura urzędnik w mundurze sprawdził moje nazwisko i zaprowadził mnie do małego gabinetu.
„Proszę chwilę zaczekać.”
Kręciłam w rękach ciepły kubek i rozglądałam się po pokoju. Był czysty, cichy i zwyczajny.
Zastanawiałam się, jak mogę nie dać się im oszukać i zapłacić rozsądne opłaty za członkostwo.
Wtedy do pokoju weszła szefowa działu, uśmiechając się serdecznie. Była to kobieta o miłym, sympatycznym wyglądzie.
„Jak trafiłaś do nas?”
Najbardziej interesowało ją, dlaczego chcę dołączyć i dlaczego wybrałam właśnie ich firmę.
Opisanie wszystkiego byłoby zbyt długie, więc opowiedziałam o swoich tragicznych miłosnych przeżyciach, skracając je do najważniejszych wydarzeń.
Szefowa działu słuchała mnie z empatią, jakbym była jej siostrą, dodając czasem swoje uwagi.
Wydaje się, że ich rolą jest nawiązanie więzi emocjonalnej i sprawienie, by klienci czuli się jak w centrum poradnictwa.
Najbardziej zapadło mi w pamięć zdanie „Miałaś po prostu pecha”.
To znaczy, że to nie dlatego, że źle żyłam lub że byłam brzydka, ale po prostu dlatego, że miałam strasznie pecha.
Te słowa uderzyły mnie prosto w serce.
Nie przyszłam tu, żeby zastanawiać się nad dołączeniem.
Kiedy szefowa działu zrozumiała, że już podjęłam decyzję i po prostu chciałam dowiedzieć się więcej o usługach, stała się jeszcze bardziej poważna.
„Dlaczego przyszłaś dopiero teraz? Lepiej było przyjść wcześniej.”
Uśmiechnęłam się słysząc to, ale tak naprawdę próbowałam dołączyć do agencji matrymonialnej kiedy miałam 27 lub 28 lat.
Słyszałam plotki, że lista studentek uczelni wyższych jest sprzedawana agencjom matrymonialnym, ale byłam zaskoczona, gdy rzeczywiście dostałam telefon.
Propozycja była bardzo kusząca i zgodziłam się na dołączenie po rozmowie z mamą, ale okazało się, że to oszustwo.
Firma nie dopełniła liczby spotkań i wszystko się rozpadło, a potem przestali odbierać telefony.
Teraz, kiedy myślę o tym, wydaje mi się, że osoby, które przedstawili, nie były prawdziwymi członkami, tylko pracownikami dorywczymi.
Po tym gorzkim doświadczeniu postanowiłam nigdy więcej nie dać się oszukać.
Tak więc te słowa o tym, że lepiej było przyjść wcześniej, były nieprawdziwe.
Wniosek o członkostwo nie wymagał podania zbyt wielu informacji. Podano tylko podstawowe dane osobowe i dodano informacje ekonomiczne.
Mówiłam, ile mniej więcej mam oszczędności i czy rodzice są przygotowani na starość.
Następnie przeprowadzono wywiad dotyczący pożądanych cech mężczyzny.
Powiedziałam, że jestem niewierząca, chciałabym mieszkać blisko siebie, a różnica wieku nie może być większa niż sześć lat.
Wolałabym spotykać się ze zwykłym pracownikiem niż z przedsiębiorcą lub freelancerem.
Szefowa działu była zachwycona i klaskała w dłonie.
Powiedziała, że większość kobiet po 35 roku życia ma bardzo wysokie wymagania, a dopasowanie do nich jest trudne,
ale w moim przypadku dopasowanie jest łatwe, ponieważ mam przeciętne oczekiwania.
Innymi słowy, dobrze sobie zdaję z sytuacji.
To, co mi się spodobało, to fakt, że oprócz szefowej działu, nikt nie widzi zdjęć.
W przeszłości często zdarzało mi się, że widziałam zdjęcia potencjalnych partnerów i tworzyłam sobie o nich opinię, co nie było dobre.
Chciałam spotkać się na prawdziwej randce w ciemno i poznać osobę dopiero po zobaczeniu jej twarzy.
Po długich rozważaniach zdecydowałam się na członkostwo o stałej liczbie spotkań.
Podpisałam umowę i otrzymałam wyciąg z karty, który miał mi przypominać o konieczności korzystania z usług.
Zostałam poproszona o przedstawienie zaświadczenia o zatrudnieniu i dyplomu ukończenia studiów, żeby zespół mógł zweryfikować moje dane osobowe.
Po tym miało rozpocząć się dopasowywanie.
Kostka została rzucona. Kogo spotkam? Czy znajdę wśród nich kogoś, kto będzie dla mnie odpowiedni?
Odczuwałam mieszaninę ekscytacji i napięcia.