나에게도 짝은 있는가. 파란만장 로맨스 다이어리

<Witamy w Agencji Matrimonialnej> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [7]

  • Język oryginalny: Koreański
  • Kraj: Korea Południowacountry-flag
  • Inne

Utworzono: 2024-05-02

Utworzono: 2024-05-02 23:26

Sen zimowy wieczór

Na popularnych internetowych forach łatwo znaleźć pewien rodzaj wpisów.

Ktoś krótko opisuje dwa profile i pyta innych, który z nich jest lepszy.

Dlaczego ktoś potrzebuje rad obcych ludzi, których nawet nie zna, by zdecydować, z kim się spotykać?

Teraz już wiem.

To dlatego, że nikt nie wzbudza w nich silnego pociągu.

Nie są pewni, czy to uczucie można nazwać miłością.

Z kimkolwiek się spotkają, odczuwają podobne emocje, więc wolą dopasować kogoś na podstawie obiektywnych kryteriów.

Kiedy słyszą rady, by nie rezygnować z niczego i być wybrednym w wyborze partnera,

boją się, że nie znajdą nikogo, a tylko stracą czas i zestarzeją się. Boją się, że nie będą mogli cofnąć czasu.

Czas płynie dla wszystkich jednakowo, a szanse są ograniczone, a oni nie chcą ponosić porażek.


Po zakończeniu związku przeczytałam wiele książek. Oglądałam też filmy edukacyjne na temat relacji międzyludzkich.

Większość dramatów zaczyna się od złudzenia, że "małżeństwo jest celem".

Ludzie obsesyjnie skupiają się na tym, że koniec związku to małżeństwo, podczas gdy prawdziwy koniec to rozstanie. Ta myśl mocno mnie poruszyła.

Małżeństwo to tylko jeden z etapów, a prawdziwy koniec relacji dwóch osób to rozstanie spowodowane śmiercią.

Kiedy to zrozumiałam, poczułam się spokojniejsza.

W tym wieku, w którym jestem, nie miałam jeszcze poważnego związku, a co dopiero mówić o małżeństwie.

Skoro i tak jest za późno, to lepiej zacząć od cieszenia się życiem z kimś, kogo kocham.


Zapisałam się na jednorazowe warsztaty kulinarne i dołączyłam do klubu książki.

Uznałam, że zamiast umawiać się na randki w ciemno, lepiej samemu znaleźć miłość przez wspólne zainteresowania i spotykać się z ludźmi.

I wtedy poznałam kogoś, kto mi się spodobał. Jaki on pogodny! Na początku to było wszystko.

Przez kilka miesięcy był taki sam – pogodny i zabawny. Lubił żartować, ale nigdy nie był niegrzeczny.

Zawsze się z nim śmiałam.


Pewnego dnia zauważył, że mi się podoba i przyjaciółka zasugerowała, żebyśmy razem zjedli coś.

„Na tym kończę swoją pomoc. Reszta zależy od was.”


Czy to „zostańcie sami” oznaczało, że wszystko zależy ode mnie?

„Jasne. Zobaczymy, czy uda ci się mnie poderwać.” Wreszcie prawdziwe wyzwanie.


Być aktywną, ale naturalną. Mieć zamiary, ale się nie wychylać.

Zastosowałam wszystkie sztuczki, których się nauczyłam z książek, nie przesadzając ani nie ujmując.

Widziałam, jak jego nieśmiałość powoli ustępuje.

„Chyba się w tobie zakochałem.”

Po miesiącu wyznał mi miłość.


Spotykaliśmy się prawie codziennie. Nawet bez robienia niczego szczególnego, śmialiśmy się i byliśmy szczęśliwi.

Po pożegnalnym „dobranoc” nadal czułam bicie serca i nie mogłam zasnąć. Co się ze mną dzieje?

Wreszcie zakochałam się. Mogę odczuwać te emocje, to drżenie i tęsknotę, które uniemożliwiają mi zasypianie.

Czy to sen? Byłam wzruszona.

Dopiero teraz, kiedy sama doświadczyłam miłości, zrozumiałam, dlaczego mężczyźni tak bardzo chcieli się ze mną spotykać każdego dnia.

To pragnienie ciągłego trzymania za rękę i pieszczot.

Przepraszam, dopiero teraz to zrozumiałam.


„Jesteś jak Alicja w Krainie Czarów.”

Moje umiejętności w sztuce uwodzenia, wyuczone z książek, i dziwna niezręczność osoby, która nigdy wcześniej nie miała partnera, zostały przez niego uznane za wielowymiarowy urok. Jeszcze bardziej się we mnie zakochał.

Był to czas pełen szczęścia, który wydawał się wieczny.

Podejrzewam, że to było w Dzień Kobiet. Odrzucił moją propozycję spędzenia nocy razem, mówiąc, że nie jest na to gotowy. Wydaje mi się, że zaczął się nad tym zastanawiać.

Na jego zawsze pogodnej twarzy zaczęły pojawiać się chmury. Jakby nagle uświadomił sobie rzeczywistość, ciesząc się dotychczas bezkrytycznie związkiem.


„Jeszcze nie myślę o ślubie. Rodzice naciskają, żebym się ożenił, ale będę im mówił, żeby przestali.

Nie mam oszczędności, a przez najbliższe kilka lat nie zamierzam się żenić. Trzymanie cię przy sobie tylko dlatego, że cię lubię, jest stratą czasu.

Jeśli ci się podobam, to możemy się spotykać, a jeśli nie, to lepiej będzie, jak się rozstaniemy.”


Na przystanku autobusowym, kiedy odprowadzał mnie do domu, jego słowa uderzyły mnie jak grom z jasnego nieba.

Kto tu mówił o ślubie? Nie mogę w to uwierzyć.

Na początku ogarnęła mnie furia, ale w końcu zdałam sobie sprawę, że był szczery, a decyzja należy do mnie.


„Tak dobrze się z tobą spotykałam, a nagle… To znaczy, że nie myślisz o przyszłości z moim udziałem.”

„Próbowałam się zastanowić, czy nie dałam mu jakichś sygnałów. Przecież nigdy nie mówiłam o ślubie.”

„A co ty na to odpowiedziałaś?”

„Powiedziałam, że się nad tym zastanowię.”

„A co teraz myślisz?”

„Przed tym, co powiedział, byłam taka szczęśliwa, dopamina szalała. A teraz czuję się, jakbym dostała wiadro zimnej wody na głowę.”

„Gdybyś była zwolenniczką bycia singlem, to nie byłoby o czym myśleć. Ale przecież nie jesteś.”

„Spotkania z tobą były takie ekscytujące, radosne i pełne szczęścia, ale przecież mówiłam, że bywam nierozważna i czasami mnie to martwi.”

„A co ty chcesz zrobić?”

„Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy raz taki temat się pojawi, oboje tracą zapał. Obawiam się, że trzeba będzie się rozstać.”


Czy mam go zatrzymać mówiąc, że chcę być z nim i cieszyć się związkiem bez myślenia o ślubie? A może po prostu się rozstać? Rozważałam to dziesiątki razy.

Wyobrażałam sobie rozstanie i życie małżeńskie. Czy wtedy byłabym naprawdę szczęśliwa?

Po tych wszystkich rozważaniach zdecydowałam się na rozstanie.

W przyszłym roku skończę 35 lat. Nie chcę marnować swojej młodości na związek bez przyszłości.


„Powtarzał, że jeśli ktoś myśli tylko o sobie, to jest prawdziwym śmieciem.”

„Nie był złym człowiekiem, ale egoistycznym i tchórzliwym.”

„Tak, nie był zły, ale tchórzliwy.”

„To dobrze, że w końcu się do tego przyznał. Byłam głupia i naiwna, ale dobrze, że nie jest złym człowiekiem.”

„Najpierw się na niego wściekałyśmy, potem płakałyśmy, a potem się śmiałyśmy. To było szaleństwo.”

„Ale dobrze, że to uporządkowałyście. Myślę, że to najlepsze wyjście dla was obojga. On się teraz opamięta i zacznie ciężej pracować, a ty masz miłe wspomnienia.”

„Ale ja… byłam naprawdę szczęśliwa.”


Uśmiechnęłam się i pożegnałam go. Wydawało mi się, że bardziej cierpi niż ja, ale…

Miałam z najlepszą przyjaciółką umowę. Miałyśmy się poznać po 100 dniach od rozpoczęcia związku.

Obie tak długo nie miałyśmy partnerów, że postanowiłyśmy to zrobić. Ona wyszła za mąż za faceta, którego jej przedstawiłam, a

moja pierwsza prawdziwa miłość skończyła się kilka tygodni przed setnym dniem.

Zrozumiałam, że jeśli człowiek angażuje się w coś całym sercem, to nie pozostaje żal.

Kochałam go z całych sił i nie żałuję niczego.

Ale czasami, kiedy łzy same płynęły, pozwalałam im spływać razem z wodą z prysznica.

Brak żalu nie oznacza braku smutku.

Przeszłam przez bajkową zimę.

Czas obudzić się ze snu i cieszyć się życiem, bo wiosna już puka do drzwi.


<Witamy w Agencji Matrimonialnej> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [7]

Witamy w Agencji Matrimonialnej

Komentarze0