나에게도 짝은 있는가. 파란만장 로맨스 다이어리

<Witamy w agencji matrymonialnej> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [15]

  • Język oryginalny: Koreański
  • Kraj: Korea Południowacountry-flag
  • Inne

Utworzono: 2024-05-13

Utworzono: 2024-05-13 21:50

Zła rzecz nie zna granic


Mówi się, że uroda ma swoje granice, a brzydota nie zna granic.

Jeśli dobrze się zastanowić, to nie tylko wygląd, ale i charakter oraz inne aspekty zdają się nie mieć ograniczeń w swojej negatywnej stronie.

Czy w swoim życiu często słyszałeś/aś zdanie: „Jak można być tak wspaniałą osobą!”?


Nie tylko ja byłam zdezorientowana zniknięciem mężczyzny, który nagle urwał kontakt.

Był to delikatny temat również dla menadżerów, którzy rygorystycznie zarządzają systemem.

Jeśli chcesz skorzystać z usług firmy randkowej, musisz pamiętać o jednej rzeczy.

Brak minimum dobrych manier wiąże się z karą.


Niedawna sobota.

Aby spotkać się z osobą, którą szefowa zespołu ds. dopasowywania gorąco poleciła, udałam się do Seulu, do dzielnicy Gwanghwamun.

Przyjaciółka również życzyła mi, żebym pozbyła się złego nastroju i wróciła z udanego spotkania, bo przecież pogoda była piękna.

Godzina spotkania: 15:00.

Dotarłam na miejsce około 15 minut wcześniej, zajęłam stolik w kawiarni i usiadłam.

Ja również włożyłam ładną sukienkę i buty na obcasie, a także zadbałam o fryzurę, przygotowując się do randki w ciemno, ale...

Co ciekawe, przy sąsiednich stolikach było sporo podobnych par.

Już po samej postawie można było się domyślić. Ach, to oni spotkali się dzisiaj po raz pierwszy. Wiosna, co za piękna pora roku.

Ale ten mężczyzna się spóźnia i nie daje znaku życia. Powinnam była się domyślić już wtedy!


Wysoki i przystojny, a ubrany w bluzę z kapturem i dresy, pojawił się...

Z opóźnieniem i zajął miejsce naprzeciwko mnie.

W tym momencie poczułam się jak idiotka, która spędziła cały ranek na malowaniu się i przygotowywaniu.

Popijając kawę, zaczął bez przerwy zadawać mi pytania jak na rozmowie kwalifikacyjnej.


„Kiedy się Pani zapisała?”

„Dużo osób poznała Pani przez tę stronę?”

„Sama Pani się zapisała, czy rodzice?”


Zadawał tylko te pytania, których menadżerka zabroniła mi zadawać podczas spotkania. Nie mogłam uwierzyć!

Uznałam to za niegrzeczne, ale starałam się nie okazywać tego i odpowiedziałam grzecznie na każde pytanie.


„Muszę iść przygotować się na kolację z moimi siostrami. Do widzenia.”

Wstałam i wyszłam z kawiarni, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.

„Ja muszę jechać w tamtą stronę, bo mam samochód… Do widzenia…”

Bez żadnego konkretnego pożegnania zniknął jak kamfora.

Spotkanie trwało zaledwie 50 minut.

Tak naprawdę, bez względu na różnicę wieku czy cokolwiek innego, nie byłam nim zainteresowana, ale skoro szefowa poleciła, to pomyślałam: „No dobra, spotkam się.” Byłam raczej obojętna.

Ale czy to nie jest przesada? Czy po to prostowałam włosy od rana?


„Ojej… Spotkałam się i się rozstałam.”

„Co? Już?”

„Mówi, że w weekendy je z siostrami. Trzeba się do tego przygotować.”

„O rany, od razu mi się nie spodobał”

„Ojej… Trzeba się napić”

„Chodź do mnie. Mąż cię zawiezie, a potem wypijemy coś razem”


Na środku Gwanghwamun czułam się, jakbym dostała w twarz. Próbując opanować emocje, długo zastanawiałam się co się stało.

Aby pocieszyć się, pojechałam autobusem do Suwon, do mojej przyjaciółki, którą widywałam rzadko, raz na kwartał.

„Dlaczego mi się tak nie układa z poznawaniem ludzi?” 😭


Następnego ranka, po mojej oficjalnej skardze, obie szefowe – ds. doradztwa i ds. dopasowywania – były w stanie najwyższej gotowości.

Moje opowieści o największym koszmarze w historii sprawiły, że obie były zszokowane.

Próbowały mnie pocieszyć i przeprosić za zaistniałą sytuację.

„Zapomnij o tym. Lepiej, że nie wyszło z tym człowiekiem. Ja się z nim trochę pokłóciłam”

„Nie trać pewności siebie. To faceci są dziwni.”

Po tym incydencie szefowa ds. dopasowywania zaczęła ze znacznie większą ostrożnością wybierać kandydatów.


Kiedy w końcu otrząsnęłam się z szoku, polecono mi kogoś, kto rzekomo był naprawdę świetny. Bez większych zastanowienia umówiłam się na spotkanie.

Niski i pulchny mężczyzna – zupełnie nowy typ.

„Uważam, że moją wadą jest to, że jestem pulchny, ale jeśli to coś innego mi to wynagradza, to możemy się spotkać,

a jak nie, to trudno.”

Był typem, który swoje wady starał się rekompensować innymi zaletami.

Był pełen pewności siebie i od samego początku zachowywał się bardzo grzecznie, więc...

Zrozumiałam, dlaczego jego opinie były tak pozytywne.


Bez przerwy opowiadał o swoich poprzednich związkach, co mnie trochę zmyliło, ale na początku wszystko wyjaśnił i...

„Jeśli nie masz nic przeciwko, to spotkajmy się kilka razy” – coś w tym stylu?

Chciał, żebym spotkała się z nim trzy razy, co nie zajęło mu nawet dwóch tygodni. Był bardzo bojowy i uparty.

To był zupełnie nowy typ człowieka, jakiego wcześniej nie spotkałam.


Mężczyzna ten miał szeroką wiedzę, w wielu dziedzinach i dużo mówił.

30% opowieści o jego życiu, 60% o tym, w jakim kierunku może potoczyć się nasz związek,

10% o tym, co myśli o małżeństwie. Zdecydowanie szło to w dobrym kierunku.


„Nigdy wcześniej nie spotkałam faceta, który tak bez skrępowania mówi o swoich zaletach.”

„Chyba ma wysoką samoocenę. Może naprawdę chce się Tobie przypodobać”

Przyjaciółka również zainteresowała się tym nowym typem.


„Kiedy będziemy w związku, to będę woził Cię samochodem i brał od Ciebie opłatę, ale nie w formie pieniędzy, tylko np. buziaka?”

Nie był pozbawiony powagi, ale rozmowa była bardzo szczera i swobodna.

Najpierw mówił, a potem lekko zerkał na mnie, więc pomyślałam, że nie ma złych intencji,

ale czułam się jak na linie, balansując na krawędzi. Czy tak mnie traktuje? Zobaczymy jak będzie traktował innych, a jak mnie.

Czy słucha też innych, a nie tylko siebie? To się okaże.

Po bardzo aktywnych zalotach zgodziłam się na związek.

I była to chyba druga randka.

Po pracy poszliśmy do popularnej kawiarni, zrobiliśmy sobie zdjęcia, zjedliśmy kolację, piliśmy kawę i rozmawialiśmy.

Na widok hałaśliwie bawiących się dzieci, rozmowa naturalnie zeszła na temat planowania rodziny.


„Na pewno będę miał dużo dzieci.”

„Ile chciałbyś mieć dzieci?”

„Bez ograniczeń. Będę miał tyle, ile się urodzi.”

„Dzisiaj 2 lub więcej dzieci to już spory wysiłek, nie sądzisz?”

„W tej kwestii nie ma miejsca na kompromis.”

„Myślę, że o tym powinno się rozmawiać wspólnie, jako para.”

„Mam pewność, że poradzę sobie z opieką nad dziećmi. Żona nie będzie miała na głowie całego ciężaru wychowania.”

„Nie o to chodzi, po prostu sytuacja może być trudna, żeby mieć tak dużo dzieci.”

„Czy mówisz o pieniądzach?”

„Poza tym, jestem w drugiej połowie trzydziestki, a to już spory wiek. Mój organizm może nie wytrzymać.”

„Tak, to możliwe. Zgadzam się. Ok.

Ale antykoncepcja nie wchodzi w grę. Będę miał wszystkie dzieci, które się urodzą.”

„Dzieci rodzi kobieta.”


Zauważyłam, że nie potrafię kontrolować swojej mimiki.

Czy to nie jest jakaś patriarchalna atmosfera?

On też to wyczuł i zkamieniał z miny.


„No cóż… uważam, że powinniśmy o tym rozmawiać razem.

Ale jak ktoś mówi: „Nie ma miejsca na kompromis”, to czy można z nim rozmawiać?”

„Nie twierdzę, że nie będę rozmawiał, ale jak się czepiasz słówek, to nic z tego nie będzie.”


W tym momencie byłam w szoku.

Ojej… Kiedy ostatnio słyszałam „czepianie się słówek”? Chyba w dzieciństwie.

I to na początku związku!

Ojej… Chyba zaraz mu przyłożę.


Nie jestem osobą, która łatwo przeklina.

Raczej nie lubię brzydkich słów i staram się być miłą osobą.

To złe przeczucie, które czuje na karku, zaczęło migać na czerwono, ostrzegając mnie.

Jeśli będę z nim w związku, to będzie jedno z dwóch: albo będziemy się okropnie kłócić i rozstaniemy, albo oszaleję z nerwów.


Opowiedziałam o tym szefowej ds. doradztwa.

Szefowa uważnie wysłuchała mojej historii i powiedziała, że wyczuwa w nim niepokojące, patriarchaliczne tendencje,

i doradziła mi, żebym jak najszybciej zerwała z nim kontakt, jeśli coś mi nie pasuje.

Po kilku dniach namysłu zadzwoniłam do niego i opowiedziałam mu o swoich uczuciach i wątpliwościach,

a następnie powiedziałam, że chyba nie pasujemy do siebie i lepiej będzie jeśli się rozstaniemy.


Wydawało się, że się tego spodziewał, bo wysłuchał mnie spokojnie, a potem...

„Szczerze mówiąc, odrzuciłem dwie inne dziewczyny, które się we mnie podkochiwały, i postawiłem na Ciebie, a teraz dostaję w plecy? To nie w porządku.” – wyraził swoje zdziwienie.

„Czy myślisz, że znajdziesz kogoś lepszego? Nie ma takiej opcji. Z pewnością będziesz żałować.”

Do samego końca był pewny siebie i rzucał przekleństwa. Miał niesamowitą pewność siebie.


„Nie żałuję swojej decyzji, bo jestem pewna, że nigdy nie będę żałować swoich wyborów. I tak będzie w przyszłości.

Dziękuję za wszystko i życzę Ci powodzenia w znalezieniu odpowiedniej osoby.”


<Witamy w agencji matrymonialnej> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [15]

Witamy w agencji matrymonialnej

Komentarze0