- <Witamy w agencji matrymonialnej> Czy prawdziwe małżeństwo jest możliwe? [12]
- Opinia dla osób zastanawiających się, czy za pośrednictwem agencji matrymonialnej można znaleźć prawdziwą miłość i zawrzeć małżeństwo. Przedstawiamy przemyślenia i wskazówki dotyczące spotkań z różnymi mężczyznami.
Koronawirus
20 stycznia 2020 roku. W Korei Południowej odnotowano pierwszego zarażonego koronawirusem.
Wtedy wydawało mi się, że to coś dalekiego, myślałam, że Seul na pewno będzie bezpieczny i śledziłam wiadomości.
Trzecią osobą, z którą się spotkałam, był 5 lat starszy doradca podatkowy.
Wbrew moim oczekiwaniom, zamiast zwyczajnego pracownika korporacji, ciągle dopasowywano mi mężczyzn w zawodach prawniczych,
ale po raz pierwszy obie strony wyraziły zadowolenie z dopasowania.
Pełna nadziei, zaczęłam się kontaktować i spotkałam się z nim 4 razy, ale problem polegał na tym, że przerwy między spotkaniami były za długie.
Doradca podatkowy miał najgorszy okres w roku pod względem obciążenia pracą, a koronawirus rozprzestrzeniał się w niekontrolowany sposób,
a ja również byłam zajęta w pracy, bo zajmowałam się kwestiami związanymi z koronawirusem, więc uznałam, że to nieuniknione.
Co gorsza, za każdym razem spotkania wyglądały tak samo. Obiad, kawa. Obiad, kawa.
Wysyłałam mu wiadomości, opowiadając o mojej codzienności.
Mimo wszystko, z okazji Walentynek wręczyłam mu małą czekoladkę, wyrażając uczucia na wszelkie możliwe sposoby...
Ale on, bez żadnych oznak uczuć, ani razu nie wziął mnie za rękę, a minęły już dwa i pół miesiąca.
Koronawirus błyskawicznie zmienił wszystko.
W miejscach publicznych trzeba było nosić maseczki, a płyn do dezynfekcji rąk używałam częściej niż kremu do rąk.
Odwołano koncerty, odwołano festiwale kwiatów.
Z czasem, niezależnie od tego, o czym rozmawialiśmy, rozmowa zawsze kończyła się na "Z powodu koronawirusa nic nie da się zrobić".
Nagle zaczęłam podejrzewać, że traktuje mnie tylko jako towarzyszkę do posiłków.
„Spotykam się z tobą, bo też mi się podobasz.” albo „Mama wie, że się spotykamy?” w ten sposób, wahając się i jąkając się,
dawał mi fałszywą nadzieję.
Kierownik zespołu ds. dopasowywania partnerów powiedział, że jest mu nie na rękę, że facet tak długo zwleka i żeby jak najszybciej to zakończyć.
W końcu, w połowie kwietnia, pewnego dnia, zapytałam wprost:
„Jaki jest nasz związek?”
Wyglądał na zaskoczonego, jakby nigdy nie spodziewał się takiego pytania. Przecież nie pytałam go po 100 randkach.
Nie chodziło mi o to, że bardzo mi się podoba i boję się, że za szybko się do niego rzucam,
powiedział, że faktycznie ma wątpliwości, ale że to fajna osoba, i że nie spodziewał się, że tak się tym stresuję i przeprasza, że sprawił mi przykrość.
No dobra, ale kto tak długo flirtuje?
„Nie spotykamy się w celach biznesowych, żeby sobie wzajemnie zaimponować, a poznaliśmy się za pośrednictwem znajomych,
więc nie uważasz, że prawie 100 dni w takim stanie to trochę za dużo?”
Powiedział, że teraz nie jest w stanie nic powiedzieć, musi się zastanowić i da mi znać.
Spodziewałam się, że nie usłyszę odpowiedzi, ale w trakcie rozmowy po prostu się wkurzyłam.
I co z tego wyszło?
Od tamtej pory przestał się kontaktować.
Nie wiem, czy winę ponosi koronawirus, czy facet, który ucieka, gdy coś idzie nie po jego myśli.
Witamy w agencji matrymonialnej
Komentarze0